wtorek, 26 lipca 2016

Rambo / Misiu w Kojcu..




 
Wielu ludzi z Gryfina na pewno kojarzy tego psiaka. Przez jednych nazywany Rambo przez innych Misio. Od kilku lat żył na ulicy jako pies bezdomny. Był bezdomny z własnego wyboru. Było kila prób złapania go, kilka osób chciało go przygarnąć do domu ale Misio wolał wolność. Opiekowało się nim kilka osób, miał budę, codziennie donoszone jedzenie. Był regularnie odpchlany i odrobaczany. Jedna z opiekunek nawet przynosiła mu leki na stawy. Jednak pomimo, że doskonale znał tych ludzi bo opiekowali się nim już kilka lat nigdy nie dał się dotknąć, pogłaskać. Zawsze na dystans. Wydawało się Nam wszystkim, że pomimo tego, że nie ma takiego prawdziwego domu jest szczęśliwy bo tylko takie życie zna.

Miał wielu zwolenników, którym nie przeszkadzał ale byli też tacy, którzy potrafili go przeganiać, rzucać kamieniami. Kilka dni temu na zgłoszenie osoby prywatnej Misio trafił do Kojca ;( Pierwsze dni były tragiczne, nie wychodził wcale z budy, trząsł się jak galareta, mało jadł. Tak strasznie było Nam go żal, pies, który przez całe życie był wolny nagle został zamknięty w klatce. Jednak po ok. tygodniu zaczęło być ciut lepiej, przestał się trząść, zaczął wychodzić z budy i interesować się trochę tym co jest wkoło. Nadal jest mega smutny, na widok ręki człowieka cały się trzęsie ale... ostatnio odwiedziła go jedna z jego opiekunek , przyniosła mu zabawkę... Wszyscy sądzili, że nawet na nią nie spojrzy, bo on całe życie na ulicy nigdy takich zabawek nie miał, a on po prostu zaczął się bawić ;) Tak jakby robił to zawsze, przez tę małą chwilę jego oczy się uśmiechały ;) Nam łzy stanęły w oczach i już wiedzieliśmy, że nie może już wrócić na ulicę. Że przynajmniej spróbujemy znaleźć mu na te ostatnie lata życia normalny dom. Misio nie potrzebuje luksusów, wystarczy ogród i ciepła buda ale żeby obok był cierpliwy człowiek, który zawsze będzie mógł mu pomóc i żeby był bezpieczny. Misio jest już starszym pieskiem , ma ok 8-9 lat. Ma małe problemy z chodzeniem, trzęsą mu się przednie łapki. Dostaje leki na stawy ale raczej potrzebne byłyby dokładniejsze badania. Może lata spania na zimnej ziemi teraz wychodzą.

Liczymy na CUD, na to, że jest gdzieś osoba o wielkim sercu, która pokocha tego dzielnego psa i pozwoli mu dożyć do końca u swojego boku. Że kiedyś zaśnie już nie samotnie zwinięty w kulkę na ulicy, ale obok kochającego człowieka jako pies właścicielski. Pomóżcie Nam znaleźć taką osobę...

Tel.w sprawie pomocy Misiowi 511 169 001 ( w godz.15.-18.)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz